Pierwszy raz
Dzisiaj po raz pierwszy na poważnie zastanowiłam się czy naprawdę chcę pracować w tej służbie zdrowia...
Po raz pierwszy dzisiaj płakałam przez pracę...
Po raz pierwszy doświadczyłam co to jest obojętność i wypalenie zawodowe...
Po raz pierwszy zobaczyłam na co kolegów stać...
Nie wiem...
Ja nic nie wiem...
Ja naprawdę chcę być dobrym lekarzem...
Naprawdę zależy mi na udzieleniu pomocy...
Nie chcę być jak oni...
Ja zdaję sobie sprawę że pacjent nie rokował...
Ale żeby zrobić to właśnie w taki sposób...
Kiedy poinformowałam starszego dyżurnego o pogorszeniu się stanu pacjenta... Powiedział że idzie na górę... Czy to normalne?
Postanowiłam sama zbadać pacjenta... Zamonitorowałam... Tlen... Płyny nie podłączone... Zlecone dawno temu... Zapomniałam sprawdzić czy pompa dobrze ustawiona... Muszę pamiętać o tym!!!
Stan... Agonalny... Rr 70/50... Szybko się obniża SpO2 56 czy 57 😳... Telefon do Anestezjologa...
Brak izolatki... Tam już inny covid... Telefon do starszego... Telefon do Anestezjologa... Starszy wrócił... Powoli poszedł ubrać się w niekompletne zabezpieczenia... Powolnym zrelaksowanym krokiem poszedł zbadać pacjenta... Powoli wrócił i "uspokoił" mnie że pacjent umrze do pół godziny... Kurwa... Jakby to nie było oczywiste... Przecież go widziałam... Idę zobaczyć monitor przez brudną śluzę... Pielęgniarki już zachęcająco machają do mnie zapraszając do stwierdzenia zgonu... Ubieram się... Korytarz ma być czysty...
Wchodzę... Tętno... Osłuchuje... Źrenice... Piguły podłączają ekg... Zgon 18:40 ale nie jestem pewna... Na sali nie ma zegarka... Jestem ubrana... Nic się nie wnosi z własnych rzeczy... Wychodzę... Poinformowanie jedynej pozostałej na zewnątrz pielęgniarki... Mam 3 na 17-tu większość leżących pacjentów... Są ciągle niezadowolone i zmęczone...
Czy dyrektor próbował udźwignąć butle z tlenem? Nawet na kółkach? W kombinezonie?
Wracam do gabinetu... Maciuś z uśmiechem mówi "Napisałem epikryzę, wpisałem rozpoznania"
No bardzo z Ci kurwa dziękuję...
Dodaj komentarz